29.10.2025
E-sport i streaming żyją dziś na styku rozrywki, biznesu i mediów, więc pytanie, czy zawodowy gracz albo influencer „w grze” podlega tym samym przepisom co sportowiec, nie jest akademickie — ono decyduje o karierach, kontraktach i reputacji. Odpowiedź zaczyna się od prawa powszechnego: polska ustawa o grach hazardowych i Kodeks karny skarbowy nie pytają, czy ktoś biega po boisku, czy siedzi przy klawiaturze. Udział w grach lub zakładach urządzanych bez wymaganego zezwolenia, w tym na platformach działających poza polską licencją, może skończyć się odpowiedzialnością skarbową, a w skrajnych wypadkach także karną — art. 107 KKS penalizuje zarówno urządzanie, jak i uczestnictwo w nielegalnym hazardzie. To twardy, „naddyscyplinarny” fundament: obowiązuje każdego, niezależnie od tego, czy jest piłkarzem, pro playerem, czy streamerem z milionem obserwujących.
Na tym gruncie podobieństwa z tradycyjnym sportem się kończą, bo reszta to już mozaika regulaminów prywatnych: wydawców gier, organizatorów turniejów, lig, komitetów integracyjnych branży oraz samych platform, na których twórcy publikują treści. E-sport w Polsce nie ma jednej, ustawowej „centrali” odpowiednika związku sportowego z ustawowymi kompetencjami. Status prawny dziedziny pozostaje rozproszony i nie w pełni uregulowany, a praktykę kształtują przede wszystkim kontrakty i rulebooki — to one decydują, co wolno zawodnikowi, trenerowi czy analitykowi na danym evencie i jakie czekają go sankcje. Taki układ oznacza szybkie zmiany i dużą rozpiętość standardów, ale też wymaga czujności: to, co jest akceptowalne w jednej lidze lub u jednego wydawcy, gdzie indziej bywa niedopuszczalne.
W praktyce centralnym aktorem walki o integralność e-sportu jest dziś Esports Integrity Commission. ESIC prowadzi rejestry dochodzeń i sankcji, a wieloletnie bany za ustawianie meczów lub związane z nimi naruszenia nie są rzadkością — latem 2025 r. komisja ogłosiła pięcioletnią dyskwalifikację zawodnika StarCrafta II po przyznaniu się do udziału w match-fixingu. Gdy organizatorzy turniejów i wydawcy respektują orzeczenia ESIC, efekt bywa zbliżony do „globalnego rozszerzania kar” znanego ze sportu: drzwi do startów zamykają się w całym ekosystemie.
Dopełnieniem są twarde regulaminy największych cykli. Rulebooki ESL Pro Tour czy BLAST Premier — obok kwestii kadrowych, sprzętowych czy medialnych — przewidują porządek i sankcje dyscyplinarne za naruszenia wpływające na integralność rozgrywek, a w praktyce organizatorzy zakazują zakładów na własne mecze i ligi, konfliktów interesów oraz wykorzystywania informacji poufnych. Choć szczegóły różnią się między sezonami, sens jest wspólny: zero tolerancji dla wpływania na wynik i powiązań z zakładami w obrębie własnych rozgrywek. U zawodników i trenerów, którzy łączą granie z działalnością influencerską, te ograniczenia „ciągną się” także w sferze treści promocyjnych i afiliacyjnych.
Streamowanie dodaje kolejny wymiar: oprócz prawa i rulebooków dochodzą polityki platform. Twitch od 18 października 2022 r. zakazuje pokazywania hazardu ze stron ze „slotami, ruletką i kośćmi”, które nie są licencjonowane w USA lub innych jurysdykcjach z „wystarczającą ochroną konsumenta”, a lista witryn objętych zakazem jest publicznie rozszerzana. YouTube w 2025 r. zaostrzył zasady dotyczące linków i prezentowania niezatwierdzonych serwisów hazardowych, co skutkuje ograniczeniami wiekowymi i ryzykiem zdejmowania materiałów. Dla influencera oznacza to, że nawet „pokazywanie” hazardu bez grania może naruszyć warunki platformy — a te egzekwowane są szybciej niż przepisy publiczne.
Na rynku polskim trzeba jeszcze pamiętać o reżimie reklamy i sponsoringu. Zasada generalna brzmi: reklama gier hazardowych jest co do zasady zakazana, z wyjątkiem ściśle oznaczonych i obwarowanych warunkami wyjątków dla reklamowania zakładów wzajemnych licencjonowanych w Polsce. To dotyczy również współprac influencerskich i ekspozycji marek w streamie czy na koszulce teamu: brak zachowania wymogów ustawy może skutkować sankcjami zarówno dla operatora, jak i dla podmiotu, który reklamę zamówił lub rozpowszechnił. Do tego dochodzą miękkie, ale ryzykowne pola, jak „skin gambling” w grach pokroju Counter-Strike’a, które regularnie przyciąga uwagę regulatorów i mediów w kontekście ochrony nieletnich.
Czy zatem e-sportowiec lub streamer „podlega tym samym przepisom co sportowiec”?
W części tak — bo prawo hazardowe i skarbowe działa identycznie wobec każdego uczestnika rynku. W części nie — bo zamiast jednego związku z ustawowym regulaminem, mamy gąszcz prywatnych rulebooków, polityk wydawców i platform oraz kontraktów sponsorskich, które razem tworzą różne, nakładające się na siebie reżimy odpowiedzialności. To nie jest ani prościej, ani łagodniej: nielegalne obstawianie pozostaje nielegalne, obstawianie „własnych” rozgrywek jest praktycznie wszędzie zabronione, a wykorzystanie informacji poufnych grozi natychmiastowym banem. Różnica polega na tym, że w e-sporcie te zasady są bardziej rozproszone i częściej się zmieniają, a konsekwencje bywają egzekwowane błyskawicznie — od autorytarnego „permabana” w turnieju, po demonetyzację kanału.
W takim środowisku dobrodziejstwo współpracy z kancelarią prawa sportowego polega na przełożeniu tej złożoności na praktyczne, działające zasady. Dobra kancelaria najpierw „mapuje” ryzyka konkretnego podmiotu: sprawdza, w jakich ligach i u jakich wydawców zawodnik lub drużyna grają, jakie kary respektują organizatorzy, jakie treści i partnerstwa komercyjne pojawiają się na kanałach, a także które przepisy reklamowe i hazardowe znajdą zastosowanie. Następnie porządkuje kontrakty i polityki: wprowadza jasny zakaz obstawiania własnych rozgrywek, definiuje „insider information” w realiach gry, ustawia proces zgłaszania prób ustawiania meczów i określa konsekwencje naruszeń tak, by były egzekwowalne, ale też proporcjonalne. Równolegle prowadzi szkolenia compliance dla graczy, menedżerów i twórców, z praktycznymi scenariuszami: od „sponsoringu” przez firmę bukmacherską z zagraniczną domeną, przez afiliacje i kody rabatowe, po nieoczywiste formy promocji hazardu w treściach. Gdy dochodzi do sporu — dyscyplinarnego, regulaminowego czy z platformą — kancelaria staje się operatorem kryzysu: zabezpiecza dowody, buduje linię obrony, negocjuje z ligą albo wydawcą i prowadzi komunikację tak, by nie „przyznać” więcej, niż trzeba, a jednocześnie jak najszybciej wrócić do gry.
Efekt uboczny bywa najcenniejszy: spokój działania i przewidywalność decyzji w branży, w której jeden nierozważny stream czy kupon potrafi zatrzymać sezon. Jeśli działasz w e-sporcie lub tworzysz treści z gier, to właśnie różnica między „mam nadzieję, że będzie dobrze” a „wiem, że gram zgodnie z zasadami”.
Portal prawosportowe.pl powstał w 2012 roku i od tego czasu dostarcza czytelnikom wiedzę z zakresu szeroko rozumianego prawa sportowego. Odbiorcami naszych treści są sportowcy amatorzy i profesjonalni, trenerzy, sędziowe, menedżerowie, agenci, działacze organizacji sportowych, sponsorzy. Jesteśmy po to, by pomagać i edukować w sporcie.
Portal od samego początku jest wspierany przez Kancelarię Prawa Sportowego i Gospodarczego DAUERMAN
Zgodnie z art. 13 ust. 1 i ust. 2 Ogólnego rozporządzenia Parlamentu i Rady Unii Europejskiej o ochronie danych osobowych z dnia 27 kwietnia 2016 r. informujemy, iż:
PrawoSportowe.pl Sp. z o.o.
ul. Powstańców Śląskich 9
53-332 Wrocław
tel. +48 693 672 258
e-mail: bok@prawosportowe.pl
Jeśli potrzebujesz pomocy prawnej w Twojej działalności sportowej, napisz do nas korzystając z poniższego formularza.
Pamiętaj – odległość nie stanowi problemu. Działamy całkowicie on-line.
Przedstaw nam swój problem, a my dokonamy wstępnej bezpłatnej analizy prawnej. Następnie przedstawimy, co możemy wspólnie w tej sprawie zrobić oraz zaproponujemy zasady współpracy. Oczywiście za wszelkie usługi otrzymasz fakturę VAT.
Polityka prywatności PrawoSportowe.pl Sp. z o.o.