20.11.2014
Kiedy miałem kilka lat słowo licencja kojarzyło mi się z Polskim Fiatem 125p, a następnie FSO 1500, bo tak ten pojazd nazywał się po utracie przez Fabrykę Samochodów Osobowych licencji na jego wytwarzanie, wykupionej od włoskiego koncernu. Licencje mamy również w sporcie. Ich istotą jest odpowiednie zestandryzowanie klubów do potrzeb ligi.
O licencjach pisaliśmy już w tym miejscu i to nie tylko w kontekście piłki nożnej, choć te futbolowe budzą najwięcej emocji i to zarówno przy ich wydawaniu jak i tworzeniu podręcznika licencyjnego dla klubów, w którym zapisywane są wymogi: prawne, finansowe, administracyjne, infrastrukturalne i dotyczące osób zatrudnionych w klubie, między innymi posiadanych przez nie uprawnień.
We wczorajszym „Przeglądzie Sportowym” przeczytałem artykuł o „PROfesjonalnych biedakach”. Spieszę z wyjaśnieniem znaczenia tej konstrukcji. Otóż, od nowego sezonu funkcję trenera zespołu II ligi piłkarskiej będzie mógł piastować jedynie szkoleniowiec z licencją UEFA PRO czyli taką jaką musi mieć selekcjoner narodowej reprezentacji, trener klubu T-Mobile Ekstraklasy czy I ligi. Mówimy o trzecim poziomie rozgrywek i kosztach związanych ze zdobyciem licencji na poziomie- jak podano – 20-25 tys. złotych, podczas gdy pensja trenera w II lidze, czyli na trzecim poziomie rozgrywek wynosi powiedzmy 5 tys.
Nie wszyscy szkoleniowcy w II lidze takie licencje mają, więc jeśli ci co nie mają, chcieliby pracować dalej, muszą zapisać się na kurs. Podane wcześniej koszty to koszty kursu, opłaty za licencję, dojazdu do Białej Podlaskiej, gdzie odbywają się szkolenia, noclegu, wyżywienia itd. Do tego dochodzą koszty podobnego rodzaju, związane z tygodniowym stażem trenerskim zagranicą.
Ze środowiska trenerskiego słychać głosy lamentu, że to zbyt drogo i że te koszty mogą się nigdy nie zwrócić, bo trenerów z licencją UEFA PRO w Polsce jest więcej niż klubów ekstraklasy, I i II ligi oraz, że przecież są jeszcze trenerzy zagraniczni, z taką licencją, którzy są konkurencją, a do tego jeszcze po nich chętnie sięgają włodarze polskich klubów. Czy to dobre myślenie? Moim zdaniem nie. Może narażę się trenerom, ale zawsze uważam, że należy podnosić swoje kwalifikacje zawodowe, a jeśli jesteśmy dobrzy to i tak nie powinna nam przeszkodzić duża konkurencja.
Trener to zawód elitarny i dobrze płatny na wyższych poziomach, o wiele lepiej niż wiele innych zawodów. Takie zawody jak trener, prawnik, lekarz, dziennikarz mają to do siebie, że jest konkurencja, są ograniczenia i trzeba czasem sporo zainwestować w wiedzę i należy się z tym pogodzić. Jeśli polscy trenerzy będą mieli wyższe kwalifikacje, a co za tym idzie, większą wiedzę to praca na niższych poziomach np. II ligi będzie mogła być doceniona i być może znajdzie swe odzwierciedlenie w zatrudnieniu w klubach na wyższym poziomie.
Z drugiej strony sporo słychać głosów, że może pojawić się wielu „słupów” czyli trenerów z licencją UEFA PRO, wpisywanych do protokołu czy wniosku licencyjnego, a faktycznie tylko pomagających „rzeczywistemu” pierwszemu trenerowi, który nie ma uprawnień. To takie polskie. Polskie są też bardzo warunkowe licencje, przyznawane szkoleniowcom uczestniczącym w kursie. Oczywiście każdy przypadek można rozpatrywać indywidualnie, ale potrzebna jest zasada.
Albo pozwalamy na „partyzantkę” albo nie. To samo było z warunkowymi licencjami na grę w ekstraklasie, a i teraz zdarza się sporo warunków w licencjach. My jesteśmy takim społeczeństwem, że jak „furtka” na skróty otworzy to z niej korzystamy, a może warto zacząć wreszcie respektować przepisy, z tym, że tu od razu zastrzeżenie wprowadzajmy takie zapisy jak z licencją UEFA PRO dla trenerów II ligi, bo one mają sens, a odłóżmy kwestie sztucznego oświetlenia czy podgrzewanej murawy w III lidze. Ja wiem, że kluby francuskiej National czy 3. Bundesligi w Niemczech mają takie stadiony, ale nas to nie stać i nie ma co na siłę napędzać kołowrotka. A trenerzy niech przestaną narzekać i wezmą się za szkolenie. Już prezesi zaczynają zwalniać szkoleniowców na tym etapie sezonu, więc praca będzie.
Na koniec jako puentę chciałem przytoczyć coś, czego świadkiem byłem kilkanaście lat temu na jednym z polskich stadionów. Wówczas jako dziennikarz instalujący sobie sprzęt do transmisji radiowej na trybunie prasowej słyszałem, jak jeden z trenerów, wówczas bezrobotny mówił kilka kroków ode mnie prezesowi klubu, że aktualny trener jest słaby, ma słabe metody i że nie można czekać dłużej, bo może się to skończyć spadkiem. „Gdyby Pan Prezes dojrzał do tej decyzji i go zwolnił, to ja chętnie się podejmę, bo wiem co zmienić”.
Analizę tego cytatu pozostawiam Państwu.
Portal prawosportowe.pl powstał w 2012 roku i od tego czasu dostarcza czytelnikom wiedzę z zakresu szeroko rozumianego prawa sportowego. Odbiorcami naszych treści są sportowcy amatorzy i profesjonalni, trenerzy, sędziowe, menedżerowie, agenci, działacze organizacji sportowych, sponsorzy. Jesteśmy po to, by pomagać i edukować w sporcie.
Portal od samego początku jest wspierany przez Kancelarię Prawa Sportowego i Gospodarczego DAUERMAN
Zgodnie z art. 13 ust. 1 i ust. 2 Ogólnego rozporządzenia Parlamentu i Rady Unii Europejskiej o ochronie danych osobowych z dnia 27 kwietnia 2016 r. informujemy, iż:
Jeśli potrzebujesz pomocy prawnej w Twojej działalności sportowej, napisz do nas korzystając z poniższego formularza.
Pamiętaj – odległość nie stanowi problemu. Działamy całkowicie on-line.
Przedstaw nam swój problem, a my dokonamy wstępnej bezpłatnej analizy prawnej. Następnie przedstawimy, co możemy wspólnie w tej sprawie zrobić oraz zaproponujemy zasady współpracy. Oczywiście za wszelkie usługi otrzymasz fakturę VAT.
Polityka prywatności PrawoSportowe.pl Sp. z o.o.